Robert Kasprzycki

Poeta, muzyk, kompozytor. Jeden z najbardziej ulubionych twórców i wykonawców Zbigniewa Łapińskiego z kręgu piosenki literackiej z początku XXI wieku:

Los sprawił, że w oczach świata zastygł niczym na okładce płyty Mury w Muzeum Raju tria Gintrowski-Kaczmarski-Łapiński, jednak dla środowiska zajmującego się piosenką autorską, poetycką, „nieobojętną”, był jednym z Tytanów, na których barki musisz się wspiąć, zanim stworzysz coś własnego. Był Zbyszek akompaniatorem i muzykiem niezwykłym, to dzięki niemu trio w składzie trzy głosy, dwie gitary klasyczne i fortepian nie brzmiało jak podrzędny kabarecik, tylko jak bez mała Iron Maiden czy Metallica – furia głosów, cwałująca gitara Kaczmarskiego, szeroko grane „łopaty” Gintrowskiego, dyscyplinowane były fortepianem Łapińskiego, który z jednej strony kładąc potężne akordy, z drugiej dogrywając inkrustacje, sprawił, że gnali niczym pociąg pancerny, „rozpieprzający komunę w drebiezgi”. Był kompozytorem niezwykłym, ponieważ stojąc u boku dwójki wybitnych melodyków, potrafił usunąć się w cień i stworzyć dla ich kompozycji odpowiednie środowiska muzyczne. Jednocześnie odciskając tam, gdzie trzeba, własny ślad kompozytorski: piekącym sarkazmem Czerwonego autobusu, galopadą Somosierry, tanecznym pląsem Roku 1905, czy tkliwą słodyczą Wigilii na Syberii.[...] Co ważne – każde z Nim zetknięcie dawało możliwość obcowania nie tylko z żywą legendą (co zdaje się trochę Zbyszka bawiło, bo jeśli już, to bardziej czuł się żywą niż legendą), ale także z Żywym Człowiekiem, z Zawodowcem, dla którego koncert był nie tyle wykwitem artystycznej wrażliwości, ile robotą, którą należało wykonać rzetelnie i uczciwie. Przebijała w tym jakaś inżynierska etyka profesjonalisty – był w końcu absolwentem Politechniki Warszawskiej – i piekielna pracowitość, gdyż skoro już widz chce poświęcić swój czas, daj mu 500 procent mocy.

(źródło: Robert Kasprzycki "Pożegnanie Tytana"

https://www.tygodnikpowszechny.pl/pozegnanie-tytana-152609 )

Kontakt