Jolanta Szydzińska

Wieloletnia organizatorka olsztyńskich "Spotkań Zamkowych", intensywnie współpracująca ze Zbigniewem Łapińskim przy realizacji koncertów galowych, warsztatów muzycznych:

Zbyszka poznałam w 1981 r. Pamiętam ten koncert... Jacek Kaczmarski i Przemek Gintrowski śpiewali "Epitafium dla Wysockiego" i "Obławę"... Zbyszek za klawiszami, jakby śpiewał z nimi. Później w 1984 r. grał z Przemkiem recital, a później już ciągle był na Zamku, akompaniując wielu wykonawcom: Dorocie Stalińskiej, Ewie Błaszczyk. Kiedy w 1988 r. polecono mi kierowanie Pracownią Teatru i w ramach moich obowiązków była organizacja Spotkań Zamkowych, wiedziałam od razu, że właśnie Zbyszka poproszę o opiekę muzyczną nad młodzieżą biorącą udział w konkursie. Oznaczało to, że przez długie lata Zbyszek był kierownikiem muzycznym koncertów konkursowych. Jak nikt inny potrafił współpracować z młodymi wykonawcami, dbał o wszystko wokół nich. Nigdy nie był zmęczony. Nigdy nie pytał, za ile, a pytał kiedy, gdzie, i z jaką ilością młodych wykonawców będzie pracował. Zawsze przy tych rozmowach mówił: „Jola, Darka trzeba wziąć (Jego syna). On może mieszkać z konkursowiczami, a będzie bardzo przydatny przy tworzeniu aranżacji. Nieraz mnie to złościło, ale tylko przez chwilę, bo podobała mi się Jego opieka nad Synem, którą otaczał Darka po swojemu... Zbyszek stworzył wiele pięknych koncertów, które zabrzmiały na dziedzińcu zamkowym w Olsztynie. Wszystkie były ważne, ale najbardziej pamiętam 2004 r. i smutną wiadomość o śmierci Jacka Kaczmarskiego. Natychmiast po pogrzebie zapadła decyzja, że w lipcu na Zamku musi odbyć się koncert z utworami Jacka. Zaproponowaliśmy współpracę wielu wykonawcom, wszyscy znaleźli czas; reżyserią miał zająć się Piotr Bałtroczyk, a kierownictwem muzycznym – oczywiście Zbyszek, Jacka „kolega z pracy”. Zbyszek wykonał ogrom pracy, znalazł czas i miejsce, gdzie może prowadzić próby do przygotowania tego koncertu: były to różne miejsca w Warszawie, łącznie z jego domem. Koncert był piękny, mimo że odbywał się w strugach deszczu! Zbyszek był także wspaniałym Przyjacielem... Gdy mój syn dostał się na studia na europejskie prawo, musiałam mu znaleźć jakieś lokum w Warszawie. Zbyszek szukał razem ze mną. Był nawet moment, że zaproponował mieszkanie u jego Mamy, przy placu Bankowym. Znaleźliśmy coś innego, kłopot minął, ale ten jego gest pamiętam do dzisiaj. Gdy Zbyszek był po udarze, staraliśmy się przy nim być w sposób, jaki był mu potrzebny. Uczestniczyliśmy we wszystkich koncertach, które się odbywały po 2005 r., jechaliśmy z Olsztyna do Warszawy za każdym razem, ponieważ chcieliśmy w ten sposób okazać szacunek Zbyszkowi: Człowiekowi, Kompozytorowi, Społecznikowi.

(źródło: K. Walentynowicz „Poeta melodii. Biografia artystyczna Zbigniewa Łapińskiego” 2018r.)

Kontakt