Wspomnienie z marca 2020r.:
Długo ustalałyśmy wersję odnośnie tego kiedy poznałyśmy Pana Zbyszka. Ostatecznie stanęło na tym, że na pewno było to podczas Olsztyńskich Spotkań Zamkowych. Najpewniej były to warsztaty towarzyszące turniejowi. Pamiętam, że od początku obdarzył nas dużą sympatią i szacunkiem, chociaż nasze poczynania muzyczne nie do końca były Mu bliskie. Tym bardziej, z perspektywy czasu, ze wzruszeniem wspominamy, że jako jeden z nielicznych Tuzów, Pan Zbyszek był zawsze obecny w naszych warszawskich koncertach. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby po każdym z tych koncertów urokliwie nie ponarzekał. Jeśli ktoś miał możliwość poznać Pana Zbyszka trochę bliżej, to dobrze wie, że to narzekanie to była Jego piękna zaleta. Doceniałyśmy Go za Jego szczerość, ale przede wszystkim za to że, nigdy nam nie powiedział jak powinnyśmy śpiewać. Po prostu zaufał nam muzycznie mimo tego, że nie do końca może rozumiał naszą estetykę. Trzeba podkreślić jedną ważną rzecz, że my wtedy i w zasadzie zawsze byłyśmy dla niego dzieciakami, a jednak do końca Pan Zbyszek dbał o nasze wzajemne relacje. To bardzo piękna i niecodzienna dziś cecha. Powiedział kiedyś, chyba nawet na początku naszej znajomości : „Ładnie śpiewacie. Nawet pięknie, ale będzie wam bardzo trudno. Bo jesteście bardzo wrażliwe. No ale już wiecie, że musicie to robić. Więc róbcie to jeszcze piękniej i po swojemu, zresztą inaczej i tak nie umiecie”. Nic dodać nic ująć .