Klaudia Krawczyk

Uczestniczka warsztatów wokalno-muzycznych, które odbywały się w domu Zbigniewa Łapińskiego w latach 2016-2017 dla młodzieży licealnej. Brała udział w przygotowywanych wówczas przez Zbigniewa Łapińskiego koncertach: "Kaczmarski lirycznie", "Zbigniew Łapiński lirycznie i kabaretowo":

(fot. Bogdan Marcinkiewicz)

Pamiętam swoje pierwsze spotkanie z panem Łapińskim.. Nie wiedziałam, czego się spodziewać… Nigdy wcześniej nie współpracowałam z osobą po udarze, nie wiedziałam też w jak dużym stopniu ten udar go dotknął. Pierwszego naszego spotkania nie zaliczam do udanych – byłam skołowana i nie wiedziałam, co mam o nim myśleć. Do drugiego spotkania podeszłam już trochę inaczej i z większym zrozumieniem zaczęłam traktować jego „pogadanki”. Z jednej strony wiedziałam, że jest to nieuniknione, ale z drugiej naprawdę można było coś z nich wynieść. Dopiero od Pana Łapińskiego dowiedziałam się, jaka powinna być kolejność „uczenia się” piosenki. Do tej pory pamiętam, jak na próbie u niego w domu powiedział, żeby wpierw zrozumieć i odpowiednio przekazać słuchaczowi tekst, dopiero dodać do tego muzykę. Zdziwiło mnie to, ponieważ Pan Łapiński tworzył właśnie muzykę, która stereotypowo powinna być dla niego najważniejsza. Po drugie, faktycznie znalazłam w tym sens i od tamtej pory niezależnie od tego, czy słucham, czy wykonuję, zwracam na to uwagę.

Pan Łapiński był nietuzinkową osobą. Uważam, że ten przymiotnik najlepiej go opisuje. Z jednej strony artysta, z drugiej doświadczony życiem mężczyzna. Pomógł mi zrozumieć istotę tego, co robię na scenie. Dzięki próbom, które prowadził i dzięki sercu, które w to wkładał, zaczęłam patrzeć na muzykę zupełnie z innej perspektywy. Spotkałam Pana Łapińskiego bardzo szybko na swojej drodze, ponieważ już w pierwszej klasie liceum. Nigdy nie zapomnę, jak podchodził do młodych ludzi. To było naprawdę niesamowite, jak pomimo udaru, który przeszedł, wykładał nam sens muzyki i świata, pokazując nam tym samym serce na dłoni. Uczucie i zaangażowanie, jakie w to wkładał, udowadniało, jakim był dobrym człowiekiem. Faktycznie, może czasem było ciężko, może czasem nie zawsze byłam w stanie sprostać jego wymaganiom, ale dzięki temu, że we mnie uwierzył i że tak wysoko postawił mi poprzeczkę, jednocześnie dając szansę występu na dużej scenie Polskiego Radia, jestem na takim, a nie innym etapie swojego muzycznego życia.

Z mojej perspektywy Pan Łapiński nie miał za zadanie nauczyć mnie śpiewać czy odpowiednio trafiać w dźwięki. Pojawił się w moim życiu, ponieważ jego rolą było przekazanie młodemu pokoleniu sensu muzyki. Swoją twórczością udowodnił, że prawdziwa wartość muzyki nie ujawnia się w jej rytmie czy ilości basu, ale w tym, w jaki sposób muzyka „otula” słowa piosenki, dodając im nietuzinkowego wyrazu. Dokładnie takiego, jaki reprezentował Pan Łapiński.

(źródło: wypowiedź z marca 2020r.)

Kontakt